niezgodności doprowadziły do wybuchu walk o podział Bośni i Hercegowiny, a w konsekwencji do narodzenia się najbardziej krwawego konfliktu zbrojnego w powojennej Europie, zakończonego w 1995 r. podpisaniem porozumienia po-kojowego w Dayton, którego zapisy stały się fundamentem do budowy współ-czesnej Bośni i Hercegowiny. Jarosław Lindenberg Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Rzeczypospolitej Polskiej w Bośni i Hercegowinie Urodzony w 1956 roku, absolwent studiów magisterskich i doktoranckich Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego (magister filozofii -1980, doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii - 1985 r.). W latach 1980-1990 pracownik naukowo-dydaktyczny Filii UW w Białymstoku (asystent, st. asystent) i Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej w Warszawie (adiunkt). Od października roku 1990 pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od 2002 r. jest ambasadorem tytularnym w służbie zagranicznej. W latach 2012-2018 był zastępcą Dyrektora Protokołu Dyplomatycznego (nadzoruje sprawy przywilejów, immunitetów oraz nieruchomości dyplomatycznych). Był ambasadorem RP na Łotwie - i dodatkowo w Estonii - (1991-1996) oraz w Bułgarii (1998-2003) a także chargé d’affaires w Czarnogórze (2007-2011). Do szczególnych osiągnięć w służbie zagranicznej należy zaliczyć założenie od podstaw trzech placówek dyplomatycznych RP - Ambasady w Rydze (1991), w Tallinie (1991) i w Podgoricy (2007), a jako zastępca Dyrektora Protokołu Dyplomatycznego położył szczególny nacisk na wymaganie przestrzegania polskiego prawa przez obcych dyplomatów. Od końca lat 70. do końca lat 80. ubiegłego wieku związany z opozycją demokratyczną. Z tego powodu był internowany w stanie wojennym. W 2012 r. otrzymał decyzją Prezydenta RP Krzyż Wolności i Solidarności. Ma nadany przez Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych status osoby represjonowanej z powodów politycznych. W przeszłości sporadycznie zajmował się też działalnością dziennikarską i literacką (jest współautorem powieści „Człowiek z krwi i kości” (1990 r.) oraz scenariusza do filmu Konrada Szołajskiego pt. „Człowiek z…” (1992 r.). Włada językami: angielskim, francuskim, bułgarskim oraz rosyjskim, i serbskim/chorwackim. Odznaczony krzyżem komandorskim orderu „Trzech Gwiazd” (łotewski) i orderem „Stara Planina” I kl. (bułgarski). Żonaty, szczęśliwy ojciec trojga dzieci.

Jeśli wybieracie się w najbliższym czasie do Bośni i Hercegowiny, zachęcamy do skorzystania z naszej ściągawki praktycznych informacji. Pod artykułem znajdziecie także linki do artykułów rozszerzających informacje o kraju. Stolica: Sarajewo. Powierzchnia: 51 197 km². Ludność: 3,324 mln.

- My tu czekamy tylko na śmierć. Staram się zaakceptować swój los. Czasem tylko zastanawiam się, dlaczego jesteśmy tu trzymani w gorszych warunkach niż zwierzęta. Ludzie walczą o jedzenie, o wodę. To jest piekło na ziemi - mówi Raid, Syryjczyk, którzy przebywa w obozie na Lesbos. Grecja zaczęła budowę muru wokół obozów dla uchodźców. Postanowiliśmy przypomnieć reportaż Agnieszki Zielonki o bardzo trudnej sytuacji ludzi w obozach, który powstał w kwietniu 2020 r.. Jeśli nie zgadzasz się na nieludzkie traktowanie, podpisz apel o zaprzestanie budowy muru na Avaaz. #stayhome – ten hasztag został użyty na Instagramie już prawie 20 milionów razy. Cały świat wprowadził samoizolację ze względu na epidemię koronawirusa COVID-19. Zamknęliśmy przestrzeń powietrzną, granice, miasta. Nie spotykamy się, nie dotykamy, odkażamy. Boimy. Podkreślamy wagę solidarności i odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale za bliskich, sąsiadów i nieznajomych. Walka z niewidocznym wirusem to dziś sprawa całego świata. Grecja Na greckiej wyspie Lesbos Raid, były konsultant ds. zdrowia w dużej spółce naftowej, organizuje samopomoc w swojej społeczności. Z powodu małej liczby personelu medycznego, niedofinansowania i braku artykułów higienicznych obawia się, że wybuch epidemii będzie poważnym zagrożeniem dla wszystkich mieszkańców. Postanowił nie czekać więc na pomoc rządową czy sektora publicznego , ale wziąć sprawy w swoje ręce. Brzmi jak scenariusz z każdego średniej wielkości miasta w Polsce? Podobnie. Różnica jest taka, że Raid jest Syryjczykiem, na Lesbos przypłynął trzy miesiące temu pontonem, ryzykując życie i wylądował w największym europejskim obozie dla uchodźców - Moria. Przeznaczony dla trzech tysięcy osób dziś jest domem dla 20 tysięcy. Uchodźcy z całego świata od lat mieszkają w przepełnionych namiotach, bez dostępu do wody i opieki medycznej. Czekają na rozpatrzenie procedur azylowych, które ciągną się latami lub planują nielegalną podróż dalej. Moria obóz dla uchodźców w Grecji Foto: Guy Smallman / Getty Images Moria obóz dla uchodźców w Grecji Foto: Nur Photo / Getty Images Już przed wybuchem epidemii sytuacja w obozach była dramatyczna Anna Pantelia z organizacji Lekarze Bez Granic podkreśla, że już przed wybuchem epidemii sytuacja w obozach była dramatyczna. „ W jednym namiocie mieszkają 3-4 rodziny. Jedyna forma prywatności to rozwieszenie koca między łóżkami. Korona to nie nasze pierwsze wyzwanie. Bardzo wiele dzieci ma świerzb. Matki myją je raz na 2-3 tygodnie, bo obawiają się hipotermii. Woda jest lodowata, maluch bardzo szybko się wychładza, a nie ma żadnego ogrzewania w obozie. W takich warunkach sanitarnych świerzb rozprzestrzenia się szybko. W leczeniu, poza maściami i lekami, ważne jest pranie wszystkiego, z czym chory miał kontakt w 60 stopniach. Nie muszę tłumaczyć, że nie ma takiej możliwości”. Po wybuchu epidemii COVID-19 rząd grecki zalecił przebywającym w obozie Moria zastosowanie się do ogólnoświatowych zasad bezpieczeństwa. - Jak zostać w domu, kiedy domem jest przepełniony namiot, dzielony z dwudziestoma osobami? - Jak myć często ręce, kiedy jeden kran przypada na 1300 osób, a i tak zazwyczaj nie ma w nim wody? - Jak unikać tłumu, kiedy po ciepły posiłek stoi się w kolejce trzy godziny, a do toalety godzinę? - Jak powiadomić lekarza o niepokojących objawach, kiedy jest czterech lekarzy na 20 tysięcy osób? Na te pytania musi odpowiadać też Raid, kiedy prowadzi działania Moria Corona Awarness Team. Organizacja została stworzona przez uchodźców dla uchodźców. Raid i inni, obecnie już blisko 90 osób, przy swoich ograniczonych możliwościach postanowili pomagać, jak tylko to możliwe. - Jedyne, co realnie możemy zrobić, to edukować. To ważne, bo duża część migrantów nie ma dostępu do internetu, nie wiedzą, co się dzieje i jakim zagrożeniem jest dla nas ten wirus. Z drugiej strony – wiem, że to niewiele, trzeba też konkretnych działań i procedur. Robimy, co możemy, wykorzystując to, co mamy. To lepsze niż nic - mówi. Omid z Afganistanu jest jego prawą ręką: - Jestem farmaceutą. Pomaganie innym to mój obowiązek. Wynika z wykształcenia, ale też z człowieczeństwa. Nie mamy wsparcia z zewnątrz, więc radzimy sobie sami. Nie myślę o efektach, tylko o kolejnych małych krokach. Rząd też nam trochę pomaga – zamknęli obóz i pilnują go w dzień i w nocy. Uważam, że to bardzo dobrze. Im mniej kontaktu uchodźcy będą mieć z innymi mieszkańcami wyspy, tym lepiej dla nas. W obozie Moria jeszcze nikt nie zachorował. Pojawiły się pierwsze zakażenia na wyspie. Dzieci uchodźców bawią się w obozie Foto: Guy Smallman / Getty Images Warunki w obozach są trudne do życia nawet bez pandemii Foto: Mustafa Ozturk/Anadolu Agency / Getty Images "Wojna w naszym kraju trwa już dziewięć lat. Nauczyliśmy się radzić sobie sami" W ciągu dwóch tygodni działalności Moria Corona Awarness Team wraz z lokalną organizacją Stand by me Lesvos zaprojektował, wydrukował i rozwiesił w obozie plakaty informacyjne w trzech językach, rozpoczął akcję szycia maseczek higienicznych, zorganizował zbiórkę i wywóz śmieci poza teren obozu, utworzył stacje do mycia rąk z mydłem i kontenerami z wodą przed głównym wejściem do obozu. Stworzył też paczki pomocowe dla najbiedniejszych mieszkańców wyspy. - Potrzebujemy pomocy i jesteśmy pełni nadziei, że ona nadejdzie. Ale jesteśmy też cierpliwi. Wojna w naszym kraju trwa już dziewięć lat. Nauczyliśmy się w tym czasie radzić sobie sami, improwizować i tworzyć coś z niczego - mówi Raid. Organizacja nie dostaje wsparcia rządowego. Rząd ma plany przeciwdziałania epidemii, ale jak mówią Lekarze bez Granic, są one nierealne. Jedynym rzeczywistym działaniem było ograniczenie kontaktów uchodźców z innymi mieszkańcami wyspy. Anna: - Widzimy, że rząd próbuje zamykać coraz więcej ludzi w i tak już przepełnionych obozach. Obawiamy się, że obecna sytuacja może być wykorzystana, żeby przetrzymywać ludzi bez przestrzegania podstawowych praw człowieka, co spowoduje jeszcze więcej problemów ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Zamknięcie obozów utrudni monitorowanie tego, co dzieje się wewnątrz. W Serbii i Bośni to już się dzieje. Ludzie są wyłapywani na ulicy i siłą umieszczani w obozach, które są zamknięte i chronione, bez możliwości wyjścia. Taka jest oficjalna polityka państwa. Boimy się, że podobny los spotka uchodźców w Grecji. Bośnia i Hercegowina Fahrudin Radončić, minister bezpieczeństwa Bośni i Hercegowiny uważa, że usunięcie uchodźców z przestrzeni publicznej jest priorytetem w walce z koronawirusem. „Kiedy mówiłem dwa miesiące temu, że problem uchodźców to nie kryzys humanitarny, ale kryzys bezpieczeństwa, to mnie wyszydzali. Spójrzmy na sytuację dziś – musimy zabrać ich z ulicy” – tłumaczył w rozmowie z "Deutsche Welle". Bośniackie władze zdecydowały, że uchodźcy mają całkowity zakaz przebywania poza ośrodkami recepcyjnymi. W praktyce oznacza to przymusowe wywożenie ludzi z opuszczonych budynków. Ali z Afganistanu całą zimę koczuje w opuszczonej fabryce na przedmieściach Bihacia. Choć jest zimno i wszystko muszą zorganizować sobie sami, woli to niż przepełniony obóz z chorobami, głodem, kradzieżami i ciągłym strachem o życie. Adil pochodzi z Pakistanu. W obozie Usziwak pod Sarajewem mieszka już prawie rok. Tydzień temu obóz oficjalnie zamknięto. - W obozie jest około 1000 osób (przystosowany dla 450). Codziennie przybywają nowi. Odkąd nie możemy nigdzie wychodzić, jest strasznie tłoczno. Ludzie śpią, plotkują albo czekają w kolejce po jedzenie – to nasze jedyne zajęcia. Jestem wolontariuszem, więc mam przepustkę na wyjście - 30 minut. Robię wtedy zakupy dla przyjaciół. Mamy zapewnione dwa posiłki dziennie, ale nie wystarcza ich dla wszystkich. Komu nie uda się załatwić jedzenia – głoduje - mówi. Uchodźca koczujący w Bośni Foto: Jana Cavojska/SOPA Images/LightRocket / Getty Images Afgańscy uchodźcy w bośniackim Vucjaku Foto: Jana Cavojska/SOPA Images/LightRocket / Getty Images Troska o drugiego człowieka Nie musi tak być. Boriczi to obóz prowadzony przez IOM, przeznaczony głównie dla rodzin i nieletnich bez opieki. Dyrektorką jest tu Natasza Żunić-Omerowić. Zna wszystkie rodziny, wszędzie jej pełno. Organizuje, tłumaczy, wysłuchuje. Podczas mojej wizyty w Bośni w grudniu to był jedyny obóz, w którym byłam, gdzie dało się wyczuć troskę o drugiego człowieka. Konsultacje psychologiczne, szkoła, rada mieszkańców. Dzwonię zapytać, jak wygląda rzeczywistość dziś. - Właśnie jesteśmy wszyscy w ogrodzie, bo jest obowiązkowe odkażanie. Tak co tydzień. Obóz jest zamknięty, ale wiadomo, że mamy nowe przyjęcia, ludzie wracają z „gry” (nielegalne przekraczanie granic). Dlatego wszystkie zewnętrzne baraki przerobiliśmy na izolatki. Odgrodziliśmy je płotem, żeby ci w kwarantannie mogli jednak wyjść na świeże powietrze, a nie mieli kontaktu z resztą. Trochę mało komfortowo, bo są na widoku całego obozu, no ale robimy, co możemy. W tym momencie mamy kilkanaście osób na kwarantannie, nikogo z potwierdzeniem zakażenia. Ponieważ obóz jest zamknięty Natasza, razem z włoską organizacją Ipsia zorganizowała zakupy dla mieszkańców. Dzięki temu oprócz posiłków zapewnionych przez ośrodek uchodźcy mogą spełnić swoje inne potrzeby i zachcianki. Co kilka dni wolontariusze zbierają listy zakupów, pieniądze i przynoszą produkty. Uchodźcy zaangażowali się też w szycie maseczek. Szyją je głównie dla siebie. - Było mi strasznie głupio, że my, kadra, chodzimy w maseczkach, podczas gdy dla mieszkańców nie ma. Ale udało się to rozwiązać - tłumaczy Natasza. Mimo obostrzeń i zakazów widzi dobre strony sytuacji. - Nie mamy żadnych wizyt, audytów ani kontroli i wreszcie mamy naprawdę czas, żeby pobyć wszyscy razem jako społeczność. Myślę, że to budujące doświadczenie. Natasza prowadzi obóz dla uchodźców w Boriczi Foto: Agnieszka Zielonka / Kolejka po ciepły posiłek. Obóz Usziwak, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Vučjak, czyli Jungle Camp Boriczi to jednak wyspa na morzu przepełnionych namiotów, świerzbu, braku jedzenia. Miejsc w istniejących ośrodkach recepcyjnych brakuje, więc władze bośniackie postanowiły stworzyć nowy obóz dla prawie dwóch tysięcy uchodźców. Na lokalizację wybrano małą miejscowość Lipa, w kantonie Una-Sana, oddaloną od granicy chorwackiej o 25 kilometrów. Organizacją obozu zajmują się przedstawiciele władzy lokalnej. Dla każdego, kto śledzi sytuację uchodźców na Bałkanach, ten scenariusz brzmi znajomo. W czerwcu zeszłego roku Šuhret Fazlić, burmistrz Bichacia, stworzył obóz, do którego przetransportował uchodźców z centrum miasteczka, by nie psuli jego wizerunku. Powstał Vučjak. Daleko od centrum miasta, na starym wysypisku śmieci rozbito 80 wojskowych namiotów. Ci, którzy tam trafili, nie mogli liczyć na ciepły posiłek, toaletę czy nawet łóżko. Sytuacja była dramatyczna. Vučjak został zlikwidowany dopiero w grudniu, po pierwszym ataku zimy, kiedy zdjęcia wyziębionych ludzi w klapkach, palących śmieci w rozpadających się namiotach obiegły świat. Fazlić już wtedy mówił, że nikt nie ma planu na lokację uchodźców i jeżeli będzie trzeba, to wiosną, kiedy ruch się zwiększy, znowu zbuduje Vučjak. Widmo epidemii tylko przyspieszyło jego działania. Opuszczona cementownia, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Przygotowanie posiłku, opuszczona cementownia, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Simon Campbell z Border Violence Monitoring Network, organizacji raportującej o nadużyciach władzy na Bałkanach alarmuje, że mimo deklaracji burmistrza o podłączeniu oświetlenia i węzła sanitarnego na miejscu nowa lokalizacja do złudzenia przypomina niechlubny obóz. Szczere pole, oddalone o dziesiątki kilometrów od punktów usługowych, sklepów, a na nim białe, wojskowe namioty. Według burmistrza lada dzień do obozu mieli przyjechać pierwsi mieszkańcy. Plany pokrzyżowała pogoda – płócienne namioty nie wytrzymały ataku zimy – zawaliły się pod ciężarem śniegu. Otwarcie obozu przesunięto. Simon: - Po obozach już chodzi plotka, że tworzą nowy Jungle Camp (tak uchodźcy nazywali Vucjak - przyp.), wszyscy są przerażeni. Na razie pomysł jest taki, żeby umieścić tam ok. 2-3 tysięcy osób, które znajdują się poza obozami. Docelowo mówi się też o tym, że tam zostaną przeniesieni wszyscy uchodźcy, a pozostałe obozy zostaną zamknięte. Ale to wydaje mi się mało realne. Tak czy siak uważam, że zamknięcie tysięcy ludzi na małej przestrzeni, bez żadnego budynku do samoizolacji, bez dostępu do usług i sklepów będzie dla wszystkich dużo gorsze niż przystosowanie większej liczby mniejszych ośrodków do przyjęcia tych ludzi. Obóz Usziwak, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Wnętrze obozu Usziwak, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Oficjalnych informacji jest niewiele Nie wiadomo, kiedy obóz zostanie otwarty, kto zapewni opiekę medyczną. International Organization of Migration (IOM), które z ramienia Unii Europejskiej zarządza większością obozów w Bośni i Hercegowinie, nie będzie najprawdopodobniej zaangażowane w nowy obóz. Organizacja Border Violence Monitoring Network: - To rozgrywki polityczne. IOM od pół roku podkreśla, że ta lokalizacja jest nie do przyjęcia. Z drugiej strony obozy przez nich prowadzone mają niewiele lepsze warunki. W obliczu wirusa IOM zamyka wszystkie swoje obozy, zmuszając ludzi do siedzenia całymi dniami w przepełnionych obozach, bez zapewnienia miejsc do samoizolacji czy nawet posiłków i ciepłej wody. UNHCR, Caritas, Lekarze bez Granic i kilkadziesiąt innych organizacji pomocowych od miesiąca apelują do Unii Europejskiej o konieczności ewakuacji obozów w sytuacji pandemii. Aktywiści związani z Transbalkan Solidairty Group wysłali do przedstawicieli Unii Europejskiej list wzywający do solidarności „Nikt nie jest bezpieczny, dopóki wszyscy nie jesteśmy chronieni”. Raid w Grecji ratuje nie tylko społeczność, ale też siebie: - Staram się cały czas śmiać. Tak zapominam o tragediach, których byłem i jestem świadkiem. Ale czasem zdarza mi się zapłakać. Nie, nie... płaczę codziennie. My tu czekamy tylko na śmierć. Chcielibyśmy umrzeć w spokojnym miejscu, tylko tyle. Staram się zaakceptować swój los. Czasem tylko zastanawiam się, dlaczego jesteśmy tu trzymani w gorszych warunkach niż zwierzęta. Ludzie walczą o jedzenie, o wodę. To jest piekło na ziemi. Czekam na pomoc. Nie wiem skąd, ale jestem pełen nadziei, że nadejdzie. A w międzyczasie staramy się wyciągać pomocną dłoń do każdego, który jej potrzebuje. Pozostałości obozu Vucjak, Bośnia i Hercegowina Foto: Agnieszka Zielonka / Polska nie weźmie udziału w relokacji Mimo wysiłków Lekarzy bez Granic, oddziałów Corona Awarness Team i innych organizacji na początku kwietnia wirus dotarł do obozów w Grecji. Obecnie dwa są całkowicie zamknięte, dwutygodniową kwarantanną objęto ponad cztery tysiące osób. Grecki rząd obawia się, że jeżeli doszło do dalszych zakażeń, to sytuacja będzie niemożliwa do opanowania. By zmniejszyć przeludnienie, 600 osób z wysp zostało przeniesionych do ośrodka w Serres, w północnej Grecji. Burmistrz sąsiedniego miasteczka Leonidas Spyrou apeluje: „Do miejsca bez ogrzewania, ciepłej wody przywieziono uchodźców, w tym 50 dzieci – od miesięcznych niemowląt do czternastolatków. Temperatury w nocy spadają poniżej zera. Poszedłem tam wczoraj i zacząłem płakać. To nieludzkie miejsce. I nikt nie bierze za to odpowiedzialności”. Aegan Boat Report alarmuje, że podczas gdy cały świat zajął się walką z COVID-19, tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni rząd grecki nielegalnie wysyłał 169 uchodźców w łodziach ratunkowych z powrotem w kierunku Turcji. Komisja Europejska obiecała, że 1600 dzieci bez opieki z greckich obozów zostanie relokowanych do dziewięciu krajów Unii. Polska nie weźmie udziału w tej akcji. Zobacz także: 7 metrów pod ziemia - LECZENIE UCHODŹCÓW
polskie osadnictwo i duchowieŃstwo w boŚni i hercegowinie od 1894 do 1920 roku Tomasz Jacek Lis The Polish colonization in Bosnia and Herzegovina was a process lasting 16 years. Home Książki Historia Polacy i Żydzi. Dzieje sąsiedztwa - dzieje waśni Wydawnictwo: Bellona historia 320 str. 5 godz. 20 min. Kategoria: historia Wydawnictwo: Bellona Data wydania: 2012-01-01 Data 1. wyd. pol.: 2012-01-01 Liczba stron: 320 Czas czytania 5 godz. 20 min. Język: polski ISBN: 9788311122246 Tagi: polacy żydzi historia Książka przybliża wiedzę o wzajemnych relacjach między Polakami i Żydami na przestrzeni wieków, nie unikając tematów drażliwych. Na podstawie dokumentów, faktów i przekazów historycznych ukazuje w przystępny i w miarę obiektywny sposób ich dobre i złe strony, po to, aby poszerzyć wiedzę na ten temat i usunąć ze świadomości te bariery, które powodują nieufność i nieporozumienia. Ponad osiem wieków historii Polaków i Żydów to temat pasjonujący, ciągle aktualny i jeden z najważniejszych w dziejach obu narodów. Łączy je wiele podobieństw, chociaż kultury, w których uformowały się oba narody, są odległe od siebie. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,5 / 10 6 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Dzieje Polaków w Bośni (1895‑1946), Legnica 2008. Łukasz Chimiak Warszawa Z dziejów polskiej mniejszości w Bośni. Życie i działalność Wiktora i Artura
14 października 2020, 8:00 Oglądasz Jerzy Brzęczek przed meczem z BośniąJerzy Brzęczek przed meczem z Bośnią- Jest zdecydowana poprawa, jeżeli chodzi o Roberta Lewandowskiego. Powinien być do dyspozycji - przekazał trener piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek na konferencji prasowej przed środowym meczem we Wrocławiu z Bośnią i Hercegowiną w Lidze więcej wideo »Jerzy Brzęczek po meczu z Bośnią i Hercegwiną Video: tvn24 Jerzy Brzęczek po meczu z Bośnią i Hercegwiną - To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Nie uważam jednak, że najlepszy. Musimy pamiętać, że przeciwnik od 15 minuty miał jednego zawodnika mniej i to miało wpływ – powiedział po wygranym 3:0 (2:0) meczu piłkarskiej Ligi Narodów z Bośnią i Hercegowiną selekcjoner reprezentacji Jerzy więcej wideo »Reprezentacja Polski już we Wrocławiu Video: tvn24 Reprezentacja Polski już we WrocławiuWe wtorek piłkarska reprezentacja Polski pojawiła się we Wrocławiu, gdzie w środę rozegra mecz Ligi Narodów z Bosnią i więcej wideo »Jakub Moder po meczu z Włochami Video: tvn24 Jakub Moder po meczu z | Jakub Moder, pomocnik Lecha Poznań największym wygranym dwóch październikowych meczów reprezentacji Polski?zobacz więcej wideo »Brzęczek po meczu z Włochami Video: tvn24 Brzęczek po meczu z | Selekcjoner Jerzy Brzęczek był zadowolony z postawy polskich piłkarzy w zremisowanym 0:0 w Gdańsku meczu Ligi Narodów z Włochami. - Pozostał niedosyt, ale duże słowa uznania dla naszej drużyny za determinację, taktyczną mądrość i dobre ustawianie - ocenił więcej wideo »Trening reprezentacji Polski w Gdyni Video: tvn24 Trening reprezentacji Polski w | Trening reprezentacji Polski w Gdyni przed meczem z Włochami w Lidze więcej wideo »Robert Lewandowski: stękniłem się za kadrą Video: tvn24 Robert Lewandowski: stękniłem się za | Polacy w trzeciej i czwartej kolejce grupy A1 Ligi Narodów zagrają z Włochami w niedzielę w Gdańsku oraz z Bośnią i Hercegowiną w środę we więcej wideo »"Koronawirus? Musimy przestrzegać zasad" Video: tvn24 "Koronawirus? Musimy przestrzegać zasad" | Polacy w trzeciej i czwartej kolejce grupy A1 Ligi Narodów zagrają z Włochami w niedzielę w Gdańsku oraz z Bośnią i Hercegowiną w środę we więcej wideo »Lewandowski o swoim stanie zdrowia Video: tvn24 Lewandowski o swoim stanie zdrowia | Polacy w trzeciej i czwartej kolejce grupy A1 Ligi Narodów zagrają z Włochami w niedzielę w Gdańsku oraz z Bośnią i Hercegowiną w środę we więcej wideo »Lewandowski ćwiczył w czwartek z kolegami Video: tvn24 Lewandowski ćwiczył w czwartek z | Czwartkowy trening reprezentacji Polski odbywał się z kapitanem Robertem Lewandowskim. zobacz więcej wideo »Jerzy Brzęczek po spotkaniu z Finlandią Video: tvn24 Jerzy Brzęczek po spotkaniu z Finlandią I Selekcjoner Jerzy Brzęczek zadowolony i z wyniku, i z gry reprezentacji w meczu z Finlandią. zobacz więcej wideo »Kamil Grosicki po meczu z Finlandią Video: tvn24 Kamil Grosicki po meczu z | Kamil Grosicki, autor hat-tricka ocenia mecz z Finlandią. Polacy wygrali w Gdańsku 5:1. zobacz więcej wideo »Brzęczek o zakażonym Rybusie i meczu z Finlandią Video: tvn24 Brzęczek o zakażonym Rybusie i meczu z | Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji wypowiedział się we wtorek na konferencji prasowej przed meczem z Finlandią. zobacz więcej wideo »Trening reprezentacji Finlandii przed meczem z Polską Video: tvn24 Trening reprezentacji Finlandii przed meczem z PolskąW kadrze reprezentacji Finlandii, która w środę zagra towarzysko w Gdańsku z Polską, możemy spodziewać się nowych twarzy. Trener rywali Biało-Czerwonych, podobnie jak Jerzy Brzęczek, chce wypróbować kilku mniej doświadczonych piłkarzy. - Przed nami trudny mecz, ale spodziewam się wyrównanej rywalizacji - powiedział Markku więcej wideo »Rzecznik PZPN o zakażonym koronawirusem Rybusu Video: tvn24 Rzecznik PZPN o zakażonym koronawirusem | Bez zakażonego koronawirusem Macieja Rybusa odbędzie się środowy mecz towarzyski reprezentacji Polski z Finlandią. - Był zaskoczony wynikiem. Na nic się nie uskarżał i był normalnie brany pod uwagę do dzisiejszego treningu - mówił w TVN24 rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. zobacz więcej wideo »Ostatni trening reprezentacji Polski przed meczem z Finlandią Video: tvn24 Ostatni trening reprezentacji Polski przed meczem z | Kadrowicze po południu trenowali przed meczem z Finlandią na stadionie w Gdańsku. zobacz więcej wideo »Trening reprezentacji Polski w SopocieTrening reprezentacji Polski w SopocieTrening reprezentacji Polski w Sopociezobacz więcej wideo »Radosław Gilewicz o stanie zdrowia Piotra Zielińskiego i...Radosław Gilewicz o stanie zdrowia Piotra Zielińskiego i... Asystent selekcjonera reprezentacji Polski Radosław Gilewicz odpowiadał na pytania dotyczące stanu zdrowia Piotra Zielińskiego i Jerzego Brzęczka. Biało-Czerwoni w najbliższych dniach zagrają towarzysko z Finlandią, a później czekają ich mecze w ramach Ligi Narodów z Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną. zobacz więcej wideo »Radosław Gilewicz o tym, kiedy do drużyny dołączy Wojciech...Radosław Gilewicz o tym, kiedy do drużyny dołączy Wojciech... Asystent selekcjonera reprezentacji Polski Radosław Gilewicz powiedział, kiedy do przebawającej na zgrupowaniu drużyny dołączy bramkarz Wojciech Szczęsny. Biało-Czerwoni w najbliższych dniach zagrają towarzysko z Finlandią, a później czekają ich mecze w ramach Ligi Narodów z Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną. zobacz więcej wideo »Jakub Kwiatkowski o powrocie kibiców na trybuny Jakub Kwiatkowski o powrocie kibiców na trybuny Rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski ma nadzieję, że kibice pojawią się na najbliższych meczach reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni w najbliższych dniach zagrają towarzysko z Finlandią, a później czekają ich mecze w ramach Ligi Narodów z Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną. zobacz więcej wideo »Robert Lewandowski przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Video: tvn24 Robert Lewandowski przyjechał na zgrupowanie I Robert Lewandowski przyjechał do Sopotu na zgrupowanie reprezentacji przed październikowymi więcej wideo »Najbliższy mecz reprezentacja rozegra we Wrocławiu Foto: Getty Images | Video: tvn24 W środę reprezentację Polski czeka kolejny sprawdzian w piłkarskiej Lidze Narodów. Biało-Czerwoni tego dnia zmierzą się we Wrocławiu z Bośnią i Hercegowiną. Na wtorkowej konferencji przedmeczowej selekcjoner Jerzy Brzęczek przyznał, że możliwe jest kilka roszad w wyjściowym składzie. Mecz Polska - Bośnia. Zobacz terminarz reprezentacji Polski w Lidze Narodów- Do Euro mamy dużo czasu, ale on szybko płynie i chcemy wykorzystać każdą okazję do sprawdzenia kolejnych zawodników. Rotacja się nie skończy i tak będzie też jutro – zapowiedział trener wyzwania przed nami - Pierwszy raz jesteśmy w sytuacji, że gramy podczas zgrupowania trzy mecze, ale nie po raz ostatni. Musimy pamiętać, co nas czeka w listopadzie, ale także w marcu, gdzie będziemy mieli trzy mecze eliminacji mistrzostw świata. Trzy bardzo ważne mecze, bo nie będziemy mogli sobie pozwolić w nich na stratę punktów i jakąkolwiek niedyspozycję. Dlatego musimy być gotowi na różne rozwiązania i chcemy dać szanse pokazania się wszystkim piłkarzom, którzy zjawili się na październikowym zgrupowaniu – wyjaśnił pierwszym meczu z Bośnią Polska wygrała na wyjeździe 2:1. Według selekcjonera polskiej reprezentacji nie ma to już Musimy podejść do tego spotkania w pełni skoncentrowani i zmobilizowani. Gramy z niewygodnym, nieprzyjemnym przeciwnikiem, który potrafił zremisować z Włochami i Holendrami. Potrafiliśmy wygrać z Bośnią na wyjeździe, ale jutro czeka nas nowe wyzwanie – trenera rywaliDla Bośni będzie to również trzeci mecz w ciągu tygodnia. W niedzielę zremisowała z Holandią, a wcześniej przegrała baraże do Euro z Irlandią Północną. Po tej porażce trener Dusan Bajevic podał się do dymisji i środowe spotkanie z Polską będzie jego ostatnim w roli To wielka osobowość. Ma wielki respekt i szacunek w drużynie i dlatego przypuszczam, że jego piłkarze zrobią wszystko, aby pożegnanie z reprezentacją wypadło pozytywnie. Spodziewamy się, że rywale wyjdą w najmocniejszym składzie. Dla nich to bardzo ważne spotkanie. Po odpadnięciu w barażach do Euro mogli mieć trudności w kolejnym spotkaniu pod względem mentalności, ale tak nie było. Uzyskali korzystny wynik, nie stracili bramki i na pewno w środę będą groźni – skomentował ważny dla kadrySelekcjoner odniósł się także do słów prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który zasugerował, że Arkadiusz Milik, który nie gra w SSC Napoli, może mieć problem z formą na Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli zrezygnować z Arka Milika. Na pewno do zimy nie jest w komfortowej sytuacji, ale patrząc na dwa ostatnie mecze reprezentacji, prezentuje się fantastycznie i bardzo mnie to cieszy. Ale oczywiście ważne jest, aby był w rytmie meczowym – krótko powiedział sprawdziły się prognozy pogody i we Wrocławiu we wtorek zaczęło mocno padać. To zła wiadomość, bo murawa stadionu już wcześniej była mocno nasiąknięta i kolejne litry wody jej nie pomogą. Na środę także przewidziane są opady i to Nawierzchnia w Gdańsku nie była optymalna i ta we Wrocławiu jest zdecydowanie lepsza, ale na pewno deszcz nie będzie pomagał. Warunki są jednak takie same dla obu zespołów. Musimy być gotowi na wszystko w takich warunkach – skomentował trzech kolejkach grupy A w Lidze Narodów z pięcioma punktami prowadzą Włosi, "oczko" mniej ma Holandia oraz Polska, a Bośnia i Hercegowina po dwóch remisach zamyka meczu Polska – Bośnia i Hercegowina w środę o godzinie Relacja tekstowa w meczówPunktyZwycięstwaRemisyPorażkiBilans i Hercegowina620243:11 Autor: jac/TG / Źródło: PAP Zobacz równieżŚwiątek w dobrym stylu wróciła na kortEskorta myśliwców i tysiące kibiców. Duńczycy powitali swojego bohatera Jonas Vingegaard po triumfie w 109. edycji wyścigu Tour de France powrócił do ojczyzny. Sebastian Haller już po operacji guza Nowo pozyskany napastnik Borussii Dortmund będzie wyłączony z gry przez co najmniej dwa miesiące. Neymar stanie przed sądem. Prokuratura chce więzienia Proces dotyczyć będzie domniemanych nieprawidłowości przy jego transferze. Grupa Niewiadomej z wyjątkowym wsparciem od kierowcy Formuły 1 Valtteri Bottas pomaga Tiffany Cromwell. Na antenie Eurosportu trwa transmisja z czwartego etapu Tour de France Kobiet. "Będzie trudno dogonić Zmarzlika" Hans Nielsen przed Speedway of Nations. Znakomita oglądalność Tour de France w Eurosporcie Zakończona w niedzielę Wielka Pętla była wyjątkowa. Zmagania śledziło średnio 20 procent więcej fanów kolarstwa niż rok temu. Brązowe Polki na mistrzostwach świata Pierwszy start i od razu medal kajakarek górskich. Świątek wchodzi do gry. Polska środa na turnieju w Warszawie Wtorek pod znakiem deszczu, środa pod znakiem długo oczekiwanego hitu. Szczęsny "kazał" Lewandowskiemu nie strzelać Piłkarze reprezentacji Polski byli w doskonałych humorach po remisie Barcelony z Juventusem. Lewandowski "znów cierpiał" Hiszpańskie media oceniły drugi występ Polaka w barwach Barcelony. "To będą najciekawsze zawody w historii" Robert Lambert w rozmowie z przed Speedway of Nations 2022. SoN 2022. Kiedy zawody i gdzie transmisje? Tegoroczna impreza odbędzie się w duńskim Vojens w dniach 27-30 lipca. Kiedy półfinały oraz wielki finał? Gdzie oglądać transmisje? Cztery dni ścigania, piętnaście reprezentacji Cykl Speedway of Nations po raz piąty wyłoni najlepszą żużlową reprezentację świata. Transmisje w Eurosporcie Extra w Playerze. Kłopot z finałem Tour de France. Wszystkiemu winne igrzyska Prawdopodobnie zerwie z tradycją i zakończy się nie w Paryżu, a Nicei. Speedway of Nations na żywo w Eurosporcie Extra w Playerze Od 27 do 30 lipca użytkowników Eurosportu Extra w Playerze czekają cztery dni z żużlem na najwyższym poziomie.
Pierwsi polscy osadnicy w Čelinovacu. Polonia w Bośni w czasie nabożeństwa, lata 30. Tomislav Durtka, Miloš Mišković, Igor Kanjski podczas uroczystości stowarzyszenia Polaków „Bolesławiec” z Prnjavora. Polski cmentarz w Devetinie Procesja podczas X festiwalu polonijnego Pirogijada w Čelinovacu. Polacy w Republice Serbskiej (serb.
Wojna w Bośni pochłonęła 100 tys. ofiar. Połowę stanowili żołnierze i członkowie oddziałów paramilitarnych walczących ze sobą stron konfliktu. Oznacza to, że drugą połową byli cywile. Synonimy tamtej wojny – Srebrenica i Sarajewo – pochowały prawie 20 tys. osób. Gdzie zginęła reszta? Na Zachodzie świadomość dokonywania zbrodni w Bośni już w pierwszych miesiącach konfliktu właściwie nie istnieje, a to właśnie wtedy powstały tam "obozy koncentracyjne". Dziennikarz "Guardiana" Ed Vulliamy jako pierwszy poinformował o ich istnieniu. W kwietniu 1992 roku bośniaccy Serbowie rozpoczęli wojnę. W Bośni rozpoczęła się kampania czystek etnicznych, niewidzianych na kontynencie od II wojny światowej. Na terenie kraju powstawały obozy koncentracyjne, do których przewożono muzułmańskie (czasami też chorwackie) kobiety i dziewczynki. Tam je gwałcono i mordowano, mężczyzn głodzono i w Bośni pochłonęła 100 tys. ofiar. Połowę stanowili żołnierze i członkowie oddziałów paramilitarnych walczących ze sobą stron konfliktu. Oznacza to, że drugą połową byli cywile. Synonimy tamtej wojny – Srebrenica i Sarajewo – pochowały prawie 20 tys. osób. Gdzie zginęła reszta? Na Zachodzie świadomość dokonywania zbrodni w Bośni już w pierwszych miesiącach konfliktu właściwie nie istnieje, a to właśnie wtedy powstały tam "obozy koncentracyjne". Dziennikarz "Guardiana" Ed Vulliamy jako pierwszy poinformował o ich istnieniu dokładnie 24 lata odcisnął tak tragiczne piętno na europejskiej historii i kulturze, że dzisiaj pewne terminy zdają się być zarezerwowane tylko dla okresu zagłady Żydów z rąk nazistowskich Niemców i ich sojuszników. Jednym z nich jest "obóz koncentracyjny". O czym w szkołach się z reguły nie uczy, to o tym, że jako pierwsi nie stworzyli ich naziści. Obóz koncentracyjny to wynalazek przełomu XIX i XX wieku z okresu wojen burskich. Brytyjczycy w takich miejscach zbierali wtedy Burów, którzy masowo umierali. Odwołując się do tej historii, Ed Vulliamy napisał więc w 1992 r. i pisze wciąż o obozach koncentracyjnych, które dla muzułmańskiej ludności stworzyli wtedy bośniaccy jakiekolwiek wzmianki dotyczące wojny w byłej Jugosławii trudno się oprzeć wrażeniu, że wiedza zachodnich Europejczyków o niej sprowadza się do ludobójstwa w Srebrenicy i oblężenia Sarajewa. Wygląda to tak, jakby w zbiorowej świadomości starano się zapomnieć o wydarzeniach 1992 roku i w ten sposób ukryć wyrzuty sumienia Europy. Zachód opuścił bowiem Bałkany nie tylko w ich tragedii w lipcu 1995 roku (Srebrenica), i nie tylko w stolicy Bośni, ale robił to stale – wobec ponad trzech lat gwałtów, mordów i innych form czystek etnicznych, wybierając równie wstydliwą co perwersyjną obozówW kwietniu 1992 roku, zaledwie miesiąc po referendum niepodległościowym, w którym ponad 99 proc. obywateli Bośni i Hercegowiny zagłosowało za opuszczeniem Federacji Jugosłowiańskiej, bośniaccy Serbowie rozpoczęli wojnę. Wiosną i latem tamtego roku Bośnia wiedziała już, czym jest tzw. przemysł wojenny. Określenie, którego używa od ponad 20 lat Trybunał w Hadze, sądząc zbrodniarzy z tamtego czasu, oznaczał obejmującą prawie cały kraj kampanię czystek etnicznych, niewidzianych na kontynencie od II wojny światowej. W miastach i gminach takich jak Focza i Viszegrad, powstawały obozy, do których przewożono muzułmańskie (czasami też chorwackie) kobiety i dziewczynki. Tam je gwałcono i mordowano, o czym donosił już wtedy w swoich raportach dla ONZ Tadeusz Mazowiecki. To on doprowadził później do uznania przez ONZ gwałtów za jeden z elementów świadomej taktyki wojennej mającej poniżyć miast, miasteczek, wsi i przysiółków "oczyszczono" z nieserbskiej ludności. W stronę Chorwacji podążyły przez kolejne linie frontu setki tysięcy uciekinierów pozbawionych domów i rodzin. W tamtym czasie na ulicach miast północno-zachodniej i centralnej Bośni dochodziło już do egzekucji. Wtedy też powstały cztery obozy – "zbiorcze", jak chcieli Serbowie lub "koncentracyjne" – jak piszą w Omarskiej. Zdjęcie wykorzystane w jednym z procesów przed Trybunałem w Hadze / Źródło: ICTY Były to: Omarska, Trnopolje, Keraterm i Manjacza. To do Omarskiej 5 sierpnia 1992 r. jako pierwszy zachodni dziennikarz dotarł Ed Vulliamy i to jego relacja opublikowana w "Guardianie" dzień później zwróciła już wtedy uwagę na to, co dzieje się w Bośni."Nie będziemy marnowali na nich kul. Nie mają dachu nad głową. Jest słońce i deszcz, zimne noce. Są bici dwa razy dziennie. Nie dajemy im jedzenia i wody. Będą głodowali jak zwierzęta."Te słowa, wypowiedziane przez jednego z serbskich strażników, zanotowane przez późniejszego wysłannika ONZ, który pojawił się w obozie, być może najlepiej oddają to, czym była Omarska. To tam 5 sierpnia, 24 lata temu setki stojących za drutem kolczastym więźniów zobaczył Vulliamy oraz ekipa brytyjskiej telewizji się tam dostać, dziennikarze musieli odbyć szereg negocjacji, rozmawiając w ciągu kilku dni z przeróżnymi, coraz niższymi rangą wojskowymi i cywilnymi urzędnikami, wyznaczanymi na ich "przewodników". Gdy zgodę na wizytację w "obozach przejściowych" wydał im lider bośniackich Serbów Radovan Karadżić, nie spodziewał się, że już kilkadziesiąt godzin później dziennikarze będą czekali u drzwi jego gabinetu; że przylecą z Londynu najpierw do Belgradu, a potem ruszą w głąb od Karadżicia coraz niżej, Brytyjczycy w końcu trafili tam, gdzie mieli. Na miejscu Serbowie zarządzający obozem nie zdawali sobie sprawy z tego, że więźniowie, do których ich dopuszczą tylko na kilka chwil – wychudzeni, przerażeni, schorowani i zhańbieni – wciąż będą mogli im przekazać tyle informacji o tym, co dzieje się w Bośni; o tym, gdzie mają jechać i o co pytać, by napisać i powiedzieć jak najwięcej o zbrodniach. Choć sami nie mówili o sobie, dziennikarze usłyszeli wtedy od więźniów nazwy: Keraterm, Trnopolje, Manjacza. Wszędzie miało być podobnie albo jeszcze gorzej niż w Omarskiej. Wszystkie te nazwy oznaczały kolejne obozy koncentracyjne, w których przetrzymywano w pierwszych miesiącach wojny tysiące obozu Manjacza na obrzeżach Banja Luki w Republice Serbskiej (BiH) / Źródło: ICTY Wszędzie tam więzionych muzułmanów i muzułmanki poddawano torturom i głodzono. Setki gwałcono, a wielu kazano gwałcić się nawzajem, urządzając z tego rozrywkę dla te obozy zostały założone na terenie Prijedoru – gminy w północno-zachodniej Bośni, dziś będącej częścią Republiki Serbskiej w ramach Bośni i Prijedorze władzę pełniły wtedy służby cywilne. Obozy również były zarządzane przez nie. Choć Serbowie twierdzili, że przetrzymują tam jeńców wojennych, wiosną i na początku lata 1992 r., w Bośni po stronie muzułmańskiej walczył jeszcze mało i Keraterm były obozami, w których przede wszystkim torturowano i mordowano. Trnopolje było miejscem, w którym zbierano głównie ludność cywilną przed deportacjami. Tam przebywały kobiety, dzieci i starcy. Tam również dokonywano gwałtów na masową skalę. Czwarty z obozów – Manjacza – miał rzekomo służyć tylko do przetrzymywania jeńców wojennych, jednak i tam większość stanowili cywile."Ustawiony" obiad w obozie Omarska w czasie wizyty zachodnich mediów / Źródło: ICTY Mimo tego, że w 1992 r. Serbowie w Bośni, wspierani przez oddziały i wojskowe zaplecze z Belgradu, nie byli właściwie w żaden sposób zagrożeni przez muzułmańskich mieszkańców kraju, na terenie Prijedoru rozpoczęli pierwszą, wielką kampanię czystek etnicznych. Bywały okresy – całe tygodnie – gdy w gminie nieserbskich mieszkańców zmuszano do noszenia białym opasek na ramionach. Palono ich domy, niszczono meczety i kościoły katolickie (żyło tam też wielu Chorwatów), mordowano na ulicach, w biały dzień, a gdy któryś z prześladowanych nie wytrzymywał i prosił o możliwość wyjazdu (jeżeli wcześniej nie znalazł się w obozie lub nie został przepędzony), serbskie władze nakazywały mu podpisanie odpowiednich dokumentów. W nich zrzekał się swojego mienia. Wyjazd z gminy oznaczał też, że jego nazwisko zostanie wykreślone z urzędowych ksiąg; będzie oznaczało, że nigdy go tutaj nie realizowano plan tworzenia na ruinach Jugosławii tzw. Wielkiej Serbii – czystej etnicznie ziemi, w której wolnością będą mogli się cieszyć w końcu Serbowie. Co tak ciekawe jak i niewiarygodne, wiosną tego roku Trybunał w Hadze za główną rolę w tworzeniu ideologicznych podstaw dla wcielenia w życie tego projektu, serbskiego ultranacjonalistę Vojislava Szeszelję Omarska, 1992 rok / Źródło: ICTY Łącznie przez tamte cztery obozy – które wszystkie odwiedził Vulliamy, kierowany kolejnymi głosami więźniów wspierających się wychudzonymi nadgarstkami o drut kolczasty – przewinęło się prawdopodobnie kilkanaście tysięcy osób. Zginęły ich tam setki, setki innych zgwałcono, a tysiące poddano torturom. Wiele ofiar przeżyło jednak im – i ich woli przetrwania – Ed Vulliamy poświęcił po ponad 20 latach książkę, której Polacy jako jedyni nie muszą czytać po co osiągnął dla Bośni, ale i dla świata tamtą podróżą w sierpniu 1992 r. Vulliamy, było szybkie zamknięcie tych obozów, Karadżić czytający zachodnią prasę i bojący się jej, przestraszył się bowiem ewentualnych nacisków kiedy zlikwidował obozy, bośniaccy Serbowie wcale nie przestali zabijać. Nie przestali przez kolejne trzy lata, a największą masakrę, która urosła – nawet w nazewnictwie wyjątkowo zachowawczych sędziów Trybunału w Hadze – do rangi ludobójstwa, urządzili w Srebrenicy, gdzie wymordowali ponad osiem tysięcy wtedy świat "Wojna umarła, niech żyje wojna" przygotowało dla polskiego czytelnika wydawnictwo Czarne. mqxv9.
  • l2vcgatb2z.pages.dev/122
  • l2vcgatb2z.pages.dev/231
  • l2vcgatb2z.pages.dev/295
  • l2vcgatb2z.pages.dev/214
  • l2vcgatb2z.pages.dev/391
  • l2vcgatb2z.pages.dev/281
  • l2vcgatb2z.pages.dev/239
  • l2vcgatb2z.pages.dev/339
  • l2vcgatb2z.pages.dev/205
  • dzieje polaków w bośni